"Before you embark on a journey of revenge, dig two graves"
Confucius

środa, 21 października 2015

Rozdział 1.

Ogromna sala widowiskowa w centrum Rzymu robiła wrażenie. Wybudowana została na początku XIX wieku, a zaprojektowana została tak, by połączyć ze sobą dwa style - nowoczesny oraz klasycystyczny. Jak przystało na miejsce gdzie odbywają się koncerty muzyki poważnej i ważne wydarzenia polityczne miejsce zostało urządzone bardzo elegancko. Efektem było niezadowolenie osób odwiedzających te miejsce, które po wyjściu odczuwały lekki ból karku, spowodowany ciągłym kręceniem głową i chęcią dojrzenia każdego centymetra tego miejsca. Florence także podziwiała dostojność i powagę sali, unosząc wysoko brwi. Niezbyt wiele rzeczy robiło na niej wrażenie. Ale temu miejscu się udało.
Siedziała na wygodnym fotelu, pośród tysiąca innych widzów, zwracających swój wzrok na scenę. Tyłem do widowni stał na niej ustawiony dyrygent ubrany w czarny, trochę za mały frak. Przed nim zaś w półkolu siedziało około pięćdziesięciu muzyków z całego świata. A wśród nich Grant. 
Grant był wysokim, szarookim blondynem, który był uznawany za jednego z najlepszych wiolonczelistów w Anglii i to właśnie przez niego Florence zajmowała miejsce w loży dla partnerów muzyków dających swój popis na scenie. Dziewczyna wypatrzyła go w tłumie na scenie i uśmiechnęła się lekko. Mimo, iż był jej obojętny - polubiła tego chłopaka. Był miły, ale za często się jej naprzykrzał i ciągle mówił o miłości. Widocznie ironia i sarkazm w jej głosie nie dawała mu do zrozumienia, że nic z tego nie będzie. Flo robiła to tylko dlatego, że potrzebowała pomocy w załatwieniu kilku spraw. Szczerze, Grant pomagał nawet jeśli nie wiedział jaki jest prawdziwy powód, dla którego rudowłosa się nim zainteresowała. Cóż, takie jest życie, a on trafił na perfidną i okrutną dziewczynę dążącą do celu po trupach. 
Nagle wszyscy widzowie wstali i zaczęli głośno, ale elegancko bić brawo. Florence uświadomiła sobie, że koncert się zakończył. Pospiesznie powtórzyła czynności reszty ludzi stłoczonych wokół niej. Wspięła się na palce i wyciągnęła rękę, aby pomachać do Granata. Chłopak był jednak zbyt zajęty uśmiechaniem się i dziękowaniem za brawa. Kątem oka zauważyła, że stanął obok niej wysoki, szczupły mężczyzna w czarnym jak smoła garniturze. Zaklaskał kilka razy i zwrócił się do niej. 
- Przepiękny koncert. - prychnął. 
- Rzeczywiście. - przytaknęła i spojrzała z uśmiechem na nowego towarzysza. 
- Musiałem osobiście przekonać się, że to robisz. - wyszeptał po chwili, prawie nie otwierając ust. 
- Myślałam, że przyjaźń opiera się na zaufaniu. 
Kącik jego ust uniósł się w górę. Skierował spojrzenie swoich przenikliwych, niebieskich oczu na dziewczynę. Zauważyła, że na jego twarzy pojawiły się pierwsze małe zmarszczki, które i tak nie zdradzały jego wieku. 
- Za pięć minut przy bocznym wyjściu. - obrzucił ją wzrokiem i puścił do niej oczko. - Śliczna kreacja. 
Mężczyzna odwrócił się na pięcie i szybko odszedł. Flo rozejrzała się ukradkiem, ale wydawało się jakby nikt nie zauważył pojawienia się blondyna. Niektórzy zaczęli już zabierać swoje rzeczy i ruszali w stronę wyjścia. Dziewczyna złapała swoją torebkę i poszła w ich ślady. Kiedy zeszła za tłumem po okazałych schodach z pozłacaną poręczą skierowała się na prawo. Znajdowało się tam pomieszczenie, gdzie często odbywały się konferencje oraz mniejsze spotkania. Otworzyła drzwi ewakuacyjne na końcu sali i wyszła na ciepłe, wieczorne powietrze. Zamykając drzwi, usłyszała za sobą cichy głos. 
- Florence. 
- Nolan. - rzekła i powoli się odwróciła. 
Ten sam mężczyzna spoglądał na nią, opierając się zawadiacko o ścianę. Ręce włożył w kieszenie, a włosy miał w nieładzie. Teraz tylko przypominał mężczyznę sprzed chwili - już nim nie był. Florence chwyciła kawałek materiału swojej czarnej sukienki, aby na nią nie nadepnąć i podeszła do blondyna. Kiedy była już wystarczająco blisko Nolan rozłożył szeroko ramiona, a ona zarzuciła mu swoje ręce na szyję. 
- Dawno Cię nie widziałam. Gdzie się podziewałeś, Nolanie Blacku? 
- Znasz mnie dobrze, słonko. Robiłem to samo co Ty teraz. 
Spojrzała na niego przenikliwie, ale i pytająco. 
- Z małym szczegółem. Ty podróżujesz, bo chcesz. Ja - ponieważ muszę. - powiedziała z nutką ironii w głosie.
Zaśmiał się donośnie, wyplątał z jej objęć i na powrót oparł się o ścianę. 
- Taak. Zawsze o tym zapominam, słonko. - powiedział przeciągając samogłoski. 
- Sprowadza Cię tylko chęć ciągłej wiedzy o miejscu mojego pobytu, czy jeszcze coś? 
- Mam coś dla Ciebie. 
Florence zmarszczyła brwi i spojrzała na złoty zegarek, sprawdzając godzinę. 
- Nie mam czasu na wygłupy. O co chodzi, Nolan?
- Wyjeżdżam na jakiś czas i chcę, aby coś Ci o mnie przypominało. 
- Wszystko co mnie otacza przypomina mi o Tobie. - uśmiechnęła się. 
- Zdałem sobie jednak sprawę, że nigdy nie dałem Ci czegoś co zawsze będziesz mogła mieć przy sobie. 
Nolan podszedł do Flo i z kieszeni marynarki wyciągnął małe, granatowe pudełeczko. Spojrzał w oczy rudowłosej i zapytał. 
- Możesz mi coś obiecać? 
- Jesteś jedyną osobą, którą obowiązują moje obietnice. Dobrze o tym wiesz. 
- Powiedz to. 
- Tak, mogę Ci coś obiecać. 
- Obiecaj, że nigdy go nie zdejmiesz. Nigdy. Tylko kiedy będziesz tego naprawdę potrzebowała. 
Florence spoglądała to na pudełeczko to w oczy Nolana. Rozejrzała się dookoła - był to nawyk, który nabyła kilka lat temu. Zawsze mógł pojawić się ktoś nieproszony, zupełnie niezauważalnie. 
- Dobrze. Nie zdejmę go. - wyszeptała, znów zwracając swój wzrok na blondyna. 
- Dobrze. 
Otworzył pudełeczko i wyciągnął z niego jakiś naszyjnik. Dziewczyna nie dostrzegła zawieszki, ponieważ Nolan zacisnął na niej pięść. Stanął za nią i zawiesił jej naszyjnik na szyi. Niecierpliwie złapała zawieszkę w dwa palce i przyjrzała jej się. Był to złoty trójkąt z okiem wpisanym w środek. 
- Wiesz, że nie jestem tak bardzo religijna jak ty. 
- Gdybym kiedykolwiek musiał schować coś bardzo ważnego, schowałbym to w kościele. - powiedział i posłał jej piękny uśmiech. 
- A to co miało znaczyć? - zapytała zdezorientowana. 
Nolan jeszcze szerzej się uśmiechnął, ale jego oczy pozostały smutne. Przytulił ją do siebie i cicho westchnął. Dziewczyna spojrzała na niego wyczekująco. Nolan jednak odsunął się od niej i zaczął odchodzić w kierunku zatłoczonej ulicy, na końcu uliczki gdzie stali. Kiedy Flo chciała za nim pójść, blondyn nagle się odwrócił i znów obrzucił ją dziwnym spojrzeniem. 
- Pamiętaj. Nigdy. - już miał się odwrócić, kiedy coś mu się przypomniało. - Jeszcze jedno. Naprawdę pięknie wyglądasz. Twoi rodzice zawsze marzyli o tak ślicznej córce. 
Odwrócił się i, poruszając się szybkim krokiem, wtopił się w tłum ludzi. Florence stała jak wryta w miejscu, czując, że do oczu napływają jej łzy. Szybko zamrugała i odetchnęła. Zacisnęła pięść na naszyjniku, tak jak wcześniej zrobił to Nolan i wróciła do środka.

wtorek, 18 sierpnia 2015

PROLOG.


"Before you embark on a journey of revenge, dig two graves" 

Confucius


- Kiedy kończy się świat?
- Powiedziano mi kiedyś, że każdy przeżywa w życiu swój mały koniec świata i po prostu się poddaje. 
- Co się dzieje kiedy się nie poddamy? 
- Przepraszam, nie posiadam takich informacji. 

***

Florence uniosła twarz znad laptopa, w poszukiwaniu ostatnich promieni słonecznych wpadających do jej mieszkania przez niezasunięte okno. Wstała, energicznie się przeciągając i ziewnęła. Rozsunęła zasłony okna i wyjrzała w dół, na ulicę pełną zapracowanych, ciągle gdzieś spieszących się małych ludzi. Uśmiechnęła się na ich widok i rzuciła przelotne spojrzenie na swój laptop. Nie wiedziała czego się spodziewała. Może dokończenia tej dziwnej wymiany zdań? Może odpowiedzi na jej pytania? Było ich wiele, ale na jedno już dawno poznała odpowiedź. 
Kiedy kończy się świat?
Kiedy jakiś rozpieszczony dzieciak, którego nie nauczono, że po alkoholu nie prowadzi się samochodu, zabija twoich rodziców, nie zostaje ukarany, a do tego odbiera ci dzieciństwo. 
Florence zacisnęła mocno powieki. Jej dłonie przekształciły się w pięści. Nie zamierzała się poddać.
ZEMSTA. Potrzebuję zemsty!, pomyślała.
Odetchnęła głęboko i podeszła do laptopa. Wyłączyła wszystkie zakładki i spojrzała na dobrze znany jej tekst wypisany na tapecie.

"Jeśli wszystko co kochasz zostało Ci odebrane, ktoś musi zapłacić."

BOHATEROWIE.


Florence Welch | 28 lat




Rob Ackroyd | 33 lata




Nolan Black | 38 lat




! Reszta postaci będzie dodawana z biegiem rozdziałów !